czwartek, 2 czerwca 2011

Marta & Bartek

Moja koleżanka Marta od początku fanatycznie zakochana była w piwoniach. Chodziła i mówiła wyłącznie o bukiecie z piwonii, miała wprost manię. W kwestii bukietu nie było więc dyskusji - w grę wchodziły tylko jedne kwiaty.


fot. Dominik Hamala http://dominikhamala.com

Dobór roślin do dekoracji  sali w hotelu Park Inn pozostawiła mi - narzuconą miałam wyłącznie kolorystykę - biel, jasny róż i róż biskupi. Od siebie dodałam tylko listki starca srebrzystego, które jak się okazało pięknie komponowały się ze srebrno-szarymi pokrowcami na krzesłach.
Dość niespodziewanie doszła jeszcze kwestia udekorowania auta, którym Młodzi mieli przebyć bardzo krótką drogę z kościoła na salę. Kilka dni przed ślubem bardzo już zestresowana Martunia zostawiła mi w tej kwestii całkowicie wolną rękę.



fot. Marie Hazelwood: http://mariehazelwood.tumblr.com


Muszę przyznać, że przy okazji tego zlecenia spotkało mnie kilka przemiłych rzeczy. Pierwsza, kiedy mama Marty, widząc dekorację w łazience z zachwytu uściskała mnie i ucałowała. Mało brakowało, żebym zawyła ze wzruszenia ;) Dwie następne miały miejsce już kilka dni po ślubie i usłyszałam je od samej Panny Młodej - otóż czekając przed kościołem na swoją kolejkę usłyszała od kilkorga wychodzących z poprzedniego ślubu gości zachwyty nad swoim bukietem, dociekania, czy są z prawdziwych piwonii etc. Trzecia rzecz, z którą wcześniej się nie spotkałam - goście opuszczający wesele brali z wazonów po pęczku kwiatów, robiąc z nich małe bukieciki na pamiątkę - to chyba najlepszy komplement dla mnie :)))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz